W dniu dzisiejszym odbyła się nasza druga zaplanowana wycieczka – wycieczka do Bonifacio. „Zielony przewodnik” Michelin, który jest nieodłącznym kompanem naszych podróży, każde miejsce ocenia w 3-gwiazdkowej skali z tym, że dla mniej atrakcyjnych z punktu widzenia turystyki miejsc na taką ocenę może nie przypadać ani jedna gwiazdka. Oczywiście taki ranking zawsze jest czyjąś subiektywną oceną, jednak póki co jeszcze nas nie zawiódł. Bastia miała tych gwiazdek dwie, Bonifacio trzy i po dzisiejszym dniu stwierdzamy iż … skala jest stanowczo za mała!

Bonifacio - bastionCytując wspomniany przewodnik: „To najbardziej śródziemnomorskie miejsce na wyspie, położone w miejscu tak malowniczym, że aż zapierającym dech w piersiach: nie można nie odwiedzić choć raz Bonifacio. Stare miasto, skryte za fortyfikacjami, leży na wąskim, wysokim cyplu skalnym, rzeźbionym przez morze i wiatr. Od brzegu dzieli je półtorakilometrowa zatoka riasowa, zajęta przez marinę, w której toczą się jachty. W porcie, niegdyś bezpiecznej przystanie dla okrętów wojennych, kotwiczą dziś jachty i łódki. Od strony morza widok na górne miasto zapiera dech w piersiach: stare domy wręcz wyrastają ze skał nad pionowym klifowym brzegiem.” Tego co zobaczyliśmy nie da się wprost opisać. Już prędzej zdołamy to pokazać na zdjęciach, ale jest to zdecydowanie takie miejsce, które absolutnie warto zobaczyć na własne oczy. Dla mnie osobiście najpiękniejsze jakie kiedykolwiek widziałam.

Bonifacio - cmentarzStaraliśmy się podążać za szlakiem wyznaczonym przez przewodnik co raz zbaczając jednak z trasy zachwyceni kolejną uroczą uliczką, kolorowym straganem czy wiekową kamienicą. Do ciekawostek z pewnością można zaliczyć cmentarz położony na samym końcu wspomnianego w cytacie cyplu skalnego. Podobno Korsykanie bardzo troszczą się o zmarłych i starają się wybierać na miejsca ich pochówku jakieś piękne punkty widokowe – najlepiej nad morzem. Taki właśnie jest wspomniany cmentarz. Wąskie alejki z rodzinnymi kryptami i kapliczkami w różnych kolorach i stylach. Na pewno to miejsce nie skłania do smutku.

Bonifacio - schody króla AragoniiKolejny punkt na trasie zapamiętamy zwłaszcza przez mega zadyszkę, o którą nasz przyprawił. Były to schody króla Aragonii prowadzące w dół ukośną szczerbą wykutą w pionowej skale. Legenda głosi iż w 1420 r. wykuli je w ramach podstępu żołnierze Alfonsa V Aragońskiego, który od 5 miesięcy bezskutecznie oblegał miasto. W rzeczywistości jednak schody prowadziły istniejącą już drogą, którą mieszkańcy miasteczka schodzili do studni po wodę pitną. Mają one 187 stopni (liczyliśmy – zgadza się), większość z nich tak wysoka, że równie dobrze można je liczyć razy dwa. Po zejściu przeszliśmy się wydrążoną w klifie ścieżką – chyba nie muszę wspominać, iż widoki mieliśmy niezapomniane. Jako, że za barierki służą tam metalowe słupki z rozwiniętą między nimi linką a za barierką klif się urywa i jest przepaść w dół (niska bo niska, ale zawsze) – znam osoby, dla których takie przeżycia niekoniecznie należałyby do atrakcji w pozytywnym tego słowa znaczeniu – pozdro mamo 😉 Potem trzeba było jeszcze „tylko” wdrapać się z powrotem na górę.

4.5 godziny zleciały nie wiadomo kiedy. Długi spacer zaczęliśmy odczuwać w nogach, w drodze na parking zakupiliśmy kartki pocztowe i kolejne cudo korsykańskich piekarni – nawet nie pamiętam jaką to miało nazwę ale kształtem i konsystencją przypominało wielkie kruche ciastko. Smakowało biszkoptem i migdałami a posypane było orzeszkami pini – pycha! Jesteśmy absolutnie wielkimi fanami tutejszych rozkoszy podniebienia. Wczorajszym odkryciem były np. kruche ciasteczka z orzeszkami i figami i oryginalne francuskie croissanty. Dzisiaj jest też super dzień pod innym względem. Otóż kociołek Łowicz musi poczekać do jutra – idziemy „zaszaleć” do kempingowego baru!

Author

2 komentarze

  1. Moniu jak piszesz ,że dla ciebie to miejsce jest najpiękniejsze jakie kiedykolwiek widziałaś – a już trochę ładnych zaliczyłaś -to tym trudniej mi sobie to wyobrazić. Już zdjęcia zapierają dech w piersiach. Pewnie tym ciężej będzie wam wrócić do pochmurnego Lublina, a może uda wam się zabrać trochę słońca. Pozdrawiam serdecznie

  2. Naprawdę trafiliście do raju ma Ziemi – dla oczu, duszy, podniebienia… Nawet cmentarz robi wrażenie, o innych widokach nawet nie wspomnę :-). Przesyłam Słoneczko, :-*.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.