Trzeciego dnia naszej paryskiej wycieczki nadszedł w końcu czas na nierozerwalny symbol tego miasta – jej wysokość wieżę Eiffla. Można śmiało powiedzieć, że zachowała się iście gwiazdorsko – najpierw kazała na siebie czekać godzinami a i potem nie przestało od niej wiać chłodem 😉

plac TrocadéroIdąc za zielonym przewodnikiem rozpoczęliśmy od placu Trocadéro, z którego wieżę Eiffla widać najpiękniej. Tam też, siedząc na schodkach, skonsumowaliśmy nasze śniadanie zakupione – jak co dzień – w boulangerie, w pobliżu naszego hotelu. Jeśli mowa o hotelu, to chyba nikogo nie zdziwi, że ostatecznego wyboru dokonywaliśmy zwiedzając okolice pretendentów na Google Street View, sprawdzając, który ma boulangerie w pobliżu 😉 Po konsumpcji zaczęliśmy przedzierać się w wiadomym kierunku. Przedzierać, bo na naszej drodze stała cała armia czarnoskórych sprzedawców metalowych wieżyczek Eiffla, którzy do złudzenia przypominali nam sardyńskich „prego, prego” z tamtejszych plaż.

widok z wieży EifflaDo kolejek w Paryżu przyzwyczajamy się już od dwóch dni. Nawet jeśli z kartą Museum Pass nie musimy stać po bilety, to do samego wejścia już tak. Kolejka do wieży Eiffla była więc pewnikiem. Okazało się, że nawet w tej kwestii Jej Wysokość pokazała swoją wielkość. Kolejki były trzy: do schodów i dwie do wind. Wybraliśmy tą do windy, która wydała nam się krótsza i rozpoczęło się oczekiwanie. 1,5 godziny na przemian w słońcu i silnym wietrze niestety z wyraźną przewagą wiatru. Następnie kolejka do wagonika na szczyt i żeby ktoś nie myślał, że to już koniec, trzeba było jeszcze swoje odstać co by wrócić na ziemię. Czy było warto? Było! Zwłaszcza dla widoków z trzeciego piętra, czyli z wysokości 281 metrów. Żałowaliśmy tylko, że tej wycieczki nie odbyliśmy wczoraj, gdy była ku temu dużo lepsza pogoda. Wiatr i zimno na górze skutecznie uprzykrzały wszelkie zachwyty. Przemarznięci szybko udaliśmy się na poszukiwania kawiarni, by móc się zagrzać przy gorącej kawie.

Hôtel des InvalidesPokrzepieni ciepłym i słodkim pomaszerowaliśmy dalej do Pałacu Inwalidów (L’hôtel des Invalides) – który służył niegdyś jako szpital i pensjonat dla inwalidów wojennych. Kiedy Michał dowiedział się, że znajduje się w nim obecnie Muzeum Armii (Musée de l’Armée) liczące ponad 500 tys. eksponatów, wiedziałam,  iż nieprędko stamtąd wyjdziemy 😉 Niestety będąc w trakcie zwiedzania drugiej z pięciu tematycznych części zostaliśmy powiadomieni, iż zbliża się 18:00 i tym samym kończą się godziny zwiedzania 🙁

Postanowiliśmy wrócić na trochę do hotelu, nabrać nieco sił i kiedy zrobi się ciemno, wrócić na plac Trocadéro, by zobaczyć Jej Wysokość przepięknie oświetloną. Ten widok naprawdę zapiera dech w piersiach. Mi, dodatkowo dech w piersiach zaparła jeszcze jedna rzecz – prezent, który Michał miał przygotowany dla mnie na ten wieczór …

Author

2 komentarze

  1. Kochane dzieci! – gratulujemy i cieszymy się wszyscy! Tego wyjazdu nie zapomnicie nigdy, my również – bo jeśli nie w Paryżu, to gdzie? Teraz tym bardziej niecierpliwie będziemy czekać na Wasz powrót do domu, by osobiście uściskać i pogratulować.

  2. mama Irena Reply

    Jestem tak szczęśliwa , za jednym wyjazdem tyle marzeń zostało spełnionych!

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.