To chyba pierwsze wakacje, podczas których palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o stopień opalenia skóry dzierżą nasze … stopy. Białe paski po sandałach, które nosimy tu non stop, pokazują gdzie nie miały jeszcze szansy dostać się promienie słońca. Drugi w tym konkursie będzie zapewne kark Michała. Trzecie, jeśli już musiałabym przyznać brązowy medal, moje ramiona. Choć w sumie po nocy jakoś przybladły i chyba jednak wyprzedzi je czoło Michała po tym jednym dniu, kiedy nie posmarowałam mu twarzy kremem z filtrem 50. Nasze stroje kąpielowe pozostają wciąż na dnie plecaków. Jak dobrze pójdzie, pierwsze plażowanie może za kilka dni. Z jednej strony sama się pisałam na takie wakacje, podczas których będziemy starali się zobaczyć dużo a nie leżeć plackiem na plaży (zresztą, jakiej plaży w środku lądu). Z drugiej, mały smuteczek, że nie przebiję naszej koleżanki Karoliny, która po niecałych 2 tygodniach w Grecji wróciła tak brązowa, że myśleliśmy, że już tak jej zostanie na zawsze 🙂 Myślę, że jednymi z winowajców naszej wciąż bardziej bladej niż nie skóry są nasze apteczne kremy z filtrem. Za punkt honoru obrały sobie przeciwdziałanie rakowi a przeciwdziałanie pięknej opaleniźnie dodały gratis w pakiecie. Gdybym była rozchwytywaną blogerką, wrzuciłabym teraz jakąś fotkę owych kosmetyków rozrzuconych w artystycznym nieładzie na białej hotelowej pościeli a pod postem dała gwiazdkę i małym drugiem napisała *wpis przygotowany we współpracy z firmą Vichy.
Dzisiaj nie jest dobra data 🙁 Od ponad godziny walczę z zanikającym internetem i próbuję znaleźć dla nas pokój w kolejnej zaplanowanej lokalizacji. Jak na złość wybraliśmy chyba…
Betonowy żar, duchota, pędzące i trąbiące samochody a nam znowu skończył się chodnik. Kuala Lumpur to nie jest miasto dla pieszych. Kluczymy w poszukiwaniu drogi z punktu A…
Mój organizm powiedział dziś stanowcze „jeszcze nie teraz”, gdy omyłkowo wyłączył budzik zamiast odkliknąć kolejną drzemkę. Dobrze, że brzusio stał na straży całej sytuacji i wybudził mnie akurat żeby…
Jeśli ktoś kiedykolwiek w mojej obecności będzie narzekał na prędkość warszawskiego metra, wyślę go na wycieczkę krajoznawczą do Singapuru (na jego koszt oczywiście). Nie dość, że gdy jedzie…
Od naszego pierwszego dnia w Singapurze nie wymagaliśmy zbyt dużo. Jet lag i ilość godzin z dala od łóżka (nie bez problemów wyliczona na potrzeby poprzedniego postu) dawała…
Jeśli Twoim żywiołem jest sen a pierwsze co widzisz na swoim siedzeniu w samolocie to podusia i kocynio, wiedz, że to będzie udana podróż 😀
„Z przykrością zawiadamiamy, że lot nr 437 polskich linii lotniczych LOT do Barcelony jest opóźniony”. Komunikat ten, powtarzany jak mantrę, słyszeliśmy dziś dobrych kilka razy. Najpierw przesunęli nam…
Wczoraj odbyła się nasza ostatnia „poważna” wycieczka z cyklu zwiedzanie – Saloniki. W lepkim jak klej powietrzy udało nam się zrealizować cały spacer zaplanowany przez zielony przewodnik. Jedyny…
Wczoraj Leon zadecydował za nas – nasz pobyt na Meteorach potrwa nieco dłużej niż planowaliśmy. W ramach nagrody postanowiliśmy dziś przede wszystkim się wyspać. Dzień bez budzika to,…
Gdy z początkiem września nasz kemping na Eubei zaczął powoli się wyludniać, z każdym dniem podobało nam się tam coraz bardziej. Finalnie zostaliśmy o 1 dzień dłużej, niż…