Dzisiejszy dzień upłynął nam głównie … w samochodzie 😉 Celem była zatoka Orosei, gdzie mieliśmy się przenieść na kolejne 4 dni.
Trasa nie należała do najłatwiejszych, prowadziła przez wiele krętych górskich dróg (jedna nawet w połowie okazała się nieprzejezdna), do tego pogoda też nie rozpieszczała. O ile początkowy deszcz sprzyjał myciu Leona, to im bliżej nowego kempingu, tym bardziej niewyraźne mieliśmy miny. Mały przystanek w miasteczku Orosei na prawdziwą włoską kawę (taką w filiżance na 3 łyki) i naleśniki po sardyńsku (z prosciutto i mozzarellą) nie przyniósł rozpogodzenia. Kemping, który był naszym celem zastaliśmy w stanie jednego wielkiego zmoknięcia i bynajmniej nie nastrajało nas to na pozostanie … No ale od czego jesteśmy full elastyczni!
Zdecydowaliśmy – kierunek północ. Szybki SMS do Agi co by się upewnić czy pogoda w miejscu, które mieliśmy odwiedzić jako trzecie, nas nie rozczaruje i w drogę! Do kempingu Golfo di Arzachena przybyliśmy wieczorem – Calik to to nie jest 😉 ale za to jest taniej i … darmowe wi-fi w barze! Tak więc mamy nadzieję, że przez kilka następnych dni będziemy z Wami na bieżąco.
Trzymajcie kciuki za naszą pogodę, bo prognozy pokazują, że jutro i tu ma popadać.
2 komentarze
Myślę , że słoneczka wam nie zabraknie tam gdzie jesteście teraz ( oczywiście posprawdzałam w internecie) i tego życzę.
Przesyłam trochę słońca z Lublina, więc mam nadzieję, że będziecie mogli opalać się. Wszyscy domownicy ciepło was pozdrawiają.
Jak zwykle podziwiamy przecudne morze i widoki zapierające dech w piersiach.