Gdy z początkiem września nasz kemping na Eubei zaczął powoli się wyludniać, z każdym dniem podobało nam się tam coraz bardziej. Finalnie zostaliśmy o 1 dzień dłużej, niż planowaliśmy na początku. Dziś jednak przyszedł czas na zmianę lokalizacji. Wszak trzeba z tej Grecji zobaczyć coś jeszcze.
Pojechaliśmy w kierunku Meteory – jedynego w swoim rodzaju skupiska klasztorów „zawieszonych w powietrzu” na kolumnach z piaskowcowych skał. Na dokładne zwiedzanie udamy się jutro. Dzisiejszy dzień minął nam głównie na zwijaniu obozowiska i transporcie w nowe miejsce (ponownie skorzystaliśmy z promu).
Stacjonujemy w Kastraki, gdzie natrafiliśmy na świetny kemping. Jako, że nie chciało nam się rozbijać namiotów na dwa dni pobytu, „szarpnęliśmy” się na wynajem przyczepy kempingowej (zwłaszcza, że kosztowała tyle samo co namioty w Agia Anna). Tym samym spełniam swoje marzenie z dzieciństwa! ;D To nic, że przyczepa jest stara i chyba dawno jej nikt nie wietrzył. Jest w niej dużo miejsca, zakwaterowanie zajęło nam 10 minut, po czym od razu mogliśmy pójść do kempingowej tawerny na szamę.
I to dopiero była uczta! O takiej marzyłam od pierwszego dnia w Grecji. Na przystawki były oliwki i prawdziwa sałatka grecka. Na dania główne zamówiliśmy souvlaki, musakę, faszerowane pomidory i paprykę. Do tego frytki i tzatziki. Wszystko popijane wodą i lokalnym czerwonym winem. Na deser dostaliśmy w gratisie nieodgadniony poczęstunek. W smaku przypominał gęstą, zimną i słodką kaszę manną. Był w postaci kostek posypanych cynamonem.
Takiej rodzinnej atmosfery na kempingu jak tu, brakowało nam właśnie w molochu na Eubei. Już żałujemy, że nasz pobyt na Meteorach będzie tak krótki, chociaż kto wie …
1 Comment
Poczytałam , pooglądałam i chyba zrobię sobie coś do jedzenia, jakoś poczułam się strasznie głodna. Myślę ,że też by mi się tam bardzo podobało. Pozdrawiam ze słonecznego Lublina.