„0.3 is good for the police” – uśmiechnięty kelner zachęcał Michała by strzelił sobie jednak małe piwko. Po raz kolejny sprawdziła się zasada, że wystarczy oddalić się nieco od morza, by trafić na knajpę z lokalną kuchnią. Szkoda tylko, że naszej popołudniowej uczcie w stolicy towarzyszyła tendencja spadkowa. Zaczęło się od super przystawek, potem danie główne nierówno (moje dużo lepsze niż Michała) a jak na deser dostaliśmy nasze ukochane tre lece prosto z zamrażalnika! … przyjaźń polsko-albańska stanęła pod wielkim znakiem zapytania.
Nie mieliśmy bladego pojęcia czego spodziewać się po Tiranie, ale musimy przyznać, że stolica Albanii miło nas zaskoczyła. Przewodnik nazwał ją „przyjemną do zwiedzania” i taka właśnie jest. Większość wartych zobaczenia obiektów zlokalizowanych jest obok siebie, zabytków nie ma znowu tak wiele, bardziej chodzi o spacer a temu z kolei sprzyja duża ilość placów, skwerów, szerokich bulwarów i ulic, które dają miłe uczucie przestrzeni. Popularne, wnioskując po ilości ludzi, kawiarnie i bary, hotel Plaza czy położony obok niego 6-piętrowy budynek centrum handlowego równie dobrze mogłyby być umiejscowione w Warszawie czy innej europejskiej stolicy. Będące aktualnie w przebudowie okolice Placu Skanderberga od razu przypomniały mi podobne prace na Placu Litewskim w Lublinie. Lokalny koloryt wprowadza patriotyczna mozaika o mocno komunistycznym wyglądzie zdobiąca wejście do Narodowego Muzeum Historycznego czy upiorna, niszczejąca szklana piramida.
Są też i słynne bunkry! Rozsiane po całej Albanii nie ominęły i stolicy a dwa z nich zostały zaadoptowane na atrakcje turystyczne. Wszystko za sprawą inicjatywy Bunk’art, która w bunkrach chce przybliżać historię Albanii jak i tworzyć przestrzeń dla różnych wydarzeń artystycznych. Pierwszy obiekt, niestety z dala od centrum. to największy w Albanii bunkier przeciwjądrowy (5 poziomów i 106 pokoi w tym elegancka aula aby parlament mógł obradować w czasie wojny). Wystawy i instalacje w nim zawarte poruszają głównie tematykę II wojny światowej. Drugi, oddany do użytku w zeszłym roku, w 24 pomieszczeniach prezentuje wystawę poświęconą działaniu policji i tajnych służb w trakcie reżimu Envera Hodży. Ten na szczęście znajdował się już dokładnie na naszym szlaku i mogliśmy go odwiedzić.
Na nasze nieszczęście w centrum miasta ewidentnie działo się coś politycznie ważnego. Ilość policji i ogrodzonego terenu, po którym nie można było się poruszać, w pewnych momentach robiła się irytująca. Co gorsza, wszystkie te środki bezpieczeństwa uniemożliwiły nam wejście na wieżę zegarową i zobaczenie z bliska zabytkowego meczetu Ethem Beja.
Jutro ostatnia okazja na zbrązowienie i plażowo-basenowy chill. Pojutrze żegnamy Albanię i żegnamy morze 🙁
1 Comment
U nas mokro, ciemno, fajnie popatrzeć nie tylko na ciekawe zdjęcia pod względem architektonicznym ale i na to niebieściutkie słoneczne niebo.