Wrocław z trzylatkiem zwiedza się tramwajami – wówczas sama podróż do celu jest nie lada atrakcją! Ci którzy wciąż, jak my, potrzebują wózka, niech wybiorą taki z dużymi kołami lub przygotują się (a raczej swoje dzieci) na niezłe wyboje złożone z kocich łbów, przejść przez tory oraz wszelkich utrudnień rozkopowo-remontowych. Zapraszam na drugą część wpisu o czerwcowym Wrocławiu z naszą trzylatką. Jednocześnie zbłąkanych odsyłam najpierw to zapoznania się z częścią pierwszą.

Ragusa okazała się pierwszym rozczarowaniem wyjazdu. 1,5 godziny jazdy samochodem (w jedna stronę!) w zasadzie po nic. No dobra, po absolutnie najlepsze lody o niecodziennych smakach, ale mimo…

Czytaj dalej

Marzamemi najbardziej instagramowym miasteczkiem Sycylii. Nie pamiętam czy to opinia jednego bloga, czy też stwierdzenie o bardziej ugruntowanej pozycji, ale jak po raz n-ty próbuję zrobić zdjęcie kolorowym…

Czytaj dalej

Jest ósma rano. Syrakuzy budzą się do życia. Zza okna dobiega mnie odgłos sprzątanych ulic, hałas śmieciarek opróżniających kontenery, gwar rozmów nad porannym cappuccino w kawiarni naprzeciwko. Wychodzę…

Czytaj dalej