„0.3 is good for the police” – uśmiechnięty kelner zachęcał Michała by strzelił sobie jednak małe piwko. Po raz kolejny sprawdziła się zasada, że wystarczy oddalić się nieco od morza, by trafić na knajpę z lokalną kuchnią. Szkoda tylko, że naszej popołudniowej uczcie w stolicy towarzyszyła tendencja spadkowa. Zaczęło się od super przystawek, potem danie główne nierówno (moje dużo lepsze niż Michała) a jak na deser dostaliśmy nasze ukochane tre lece prosto z zamrażalnika! … przyjaźń polsko-albańska stanęła pod wielkim znakiem zapytania.
Tag