Jest ósma rano. Syrakuzy budzą się do życia. Zza okna dobiega mnie odgłos sprzątanych ulic, hałas śmieciarek opróżniających kontenery, gwar rozmów nad porannym cappuccino w kawiarni naprzeciwko. Wychodzę boso na balkon, jest przyjemnie ciepło a widok ulicy Corso Umberto I zachwyca mnie tak samo jak wczoraj po przyjeździe. Na malutką chwilę zapominam o wszystkich mankamentach naszego wynajętego mieszkania, bo co jak co, ale lokalizację mamy przednią, a potem wracam do kuchni gdzie Ania zastanawia się w czym ugotuje sobie wodę na herbatę a ja dziękuję mej niezawodnej liście wyjazdowej, dzięki której Michał zabrał multitoola i będzie czym pokroić brzoskwinię do śniadania 🙂 .
Tag