Ostatniego dnia pogoda dała czadu! Zupełnie jakby w jeden dzień chciała nam wynagrodzić cały ten deszcz. Żałowaliśmy, że finalnie nie ubraliśmy krótkich spodenek, które smętnie spoczywały na dnie szafki nieruszone. Nasze nogi pozostają więc nieskalane słońcem, za to ręce mamy opalone jak rowerzyści … do rękawków 😁
Zgodnie z zapowiedziami nad Triest nadciągnęły gęste chmury. Wiatru brak, więc nawet nie ma co ich przegonić. Rozpoczęliśmy więc zabawę w chowanego. W chowanego przed deszczem rzecz jasna.