Nasze podróże

2023

  • październik: Andaluzja (Hiszpania)
    Pierwszy lot Magdalenki i zupełnie przypadkiem, podobnie jak w przypadku Małgosi, padło na Hiszpanię. Towarzyszyła nam po raz kolejny Ania, postanowiłam więc znaleźć takie miejsce, w którym spokojnie damy sobie radę bez wynajmowania samochodu, gdyż przy 5 osobach z bagażami, 2 fotelikami i wózkiem potrzebowalibyśmy chyba jakiegoś mini vana. Jednocześnie nie chciałam by to były dwa tygodnie przesiedziane w jednym miejscu. Andaluzja i jej publiczny transport spisała się na medal.
  • czerwiec: Kraków (Polska)
    Podróżniczo wyposzczeni czekaliśmy na ten wyjazd jak na zmiłowanie a wszelkie prognozy pogody straszyły nieustannym deszczem. Na szczęście niewiele z nich się sprawdziło a sam Kraków okazał się fantastycznym miejscem na rodzinny city break.

 

2022

  • sierpień: Janowiec (Polska)
    Gdy zdaliśmy sobie sprawę, że w tym roku nie będzie wakacji z prawdziwego zdarzenia a część letniej przerwy Małgosi w przedszkolu spędzimy w rodzinnym Lublinie, postanowiłam zadbać by ten czas nie polegał jedynie na goszczeniu się u kolejnych babć i dziadków. Szukając noclegu w pobliżu Magicznych Ogrodów natrafiłam na Janowiec i przeuroczy Dwór Meluzyna i z miejsca zapragnęłam tam pojechać. W ten oto sposób zupełnie przypadkiem odkryliśmy nasz mały wakacyjny hit.
  • czerwiec: Łódź (Polska)
    W marcu nasza rodzina powiększyła się o Magdalenkę, chcieliśmy więc wypróbować jak pójdzie nam podróżowanie w składzie 2+2. Łódź na weekend wydała się pomysłem idealnym. Z Warszawy to jedynie ok 1,5h jazdy samochodem, nigdy tam nie byliśmy, ostatnio czytałam o niej w samych superlatywach a w ilości atrakcji dla dzieci może śmiało stawać w konkury z Wrocławiem. Niespełna dwa dni pozwoliło nam jedynie zobaczyć co nieco, ale zdecydowanie wystarczyło by połknąć przynętę i chcieć tam jeszcze kiedyś wrócić.

2021

  • sierpień: Malta
    Udało się zrealizować plan sprzed roku i do grona odwiedzonych miejsc dodać kolejną wyspę. Z początku Malta nie powaliła nas na kolana, za to Gozo wszelkie braki nadrobiło z nawiązką. Sierpniowe upały okazały się też mocno dokuczliwe i szybko przypomniały nam czemu na południe Europy zazwyczaj nie jeździmy w sierpniu. Finalnie wakacje zaliczamy jednak do bardzo udanych a Maltę polecamy jak najbardziej, choć nie ukrywamy, że z maltańskich wysp to właśnie Gozo skradło nasze serca.
  • czerwiec: Wrocław (Polska)
    Do Wrocławia wracamy co roku na weekend przy okazji ulubionej branżowej konferencji. W tym roku ze względu na pandemię Boiling Frogs (bo o niej mowa) odbyła się online. Spragnieni naszego kochanego Wrocławia postanowiliśmy pokazać go Małgosi i zabawić tam kilka dni dłużej niż standardowo.
  • marzec: Sopot/Gdańsk (Polska)
    Bałtyk w marcu? Czemu nie! Wyposzczeni przez pandemię marzyliśmy o długim weekendzie poza Warszawą. Pogoda i lockdown nie ułatwiały wypoczynku, ale myślę, że w gruncie rzeczy daliśmy sobie z nimi radę a misja zmiany otoczenia i podładowania bateryjek została zakończona sukcesem.

2020

  • wrzesień: Sycylia (Włochy)
    Koronawirus i lockdown skutecznie zatrzymały nas w domu przez większość roku. Na szczęście pandemia nie zdołała pokrzyżować nam planów na letnie wakacje. Na początku miała być Malta, ale „zamknęli” ją nam jeszcze na etapie planów. Padło więc na Sycylię, na którą w sumie zawsze chcieliśmy wrócić, by zobaczyć coś więcej niż fajne plenery pod ślubne sesje 🙂 W podróży towarzyszyła nam siostra Michała – Ania.

2019

  • listopad: Tajlandia
    Pamiętam jak kiedyś zupełnie nie ciągnęło nas do Tajlandii. Bo wszyscy tam jeżdżą, bo to taki oklepany kierunek i … już nawet nie pamiętam co. No cóż, tylko krowa nie zmienia poglądów 😛 Tajlandia okazała się być rewelacyjnym kierunkiem na pierwszą azjatycką przygodę Małgosi. Polecamy ją gorąco wszystkim „nieobytym azjatycko” rodzicom.
  • maj: Friuli-Wenecja Julijska (Włochy)
    Zeszłoroczna kwietniowa Apulia zaostrzyła nasz apetyt na włoskie regiony i tej wiosny postanowiliśmy odwiedzić kolejny z nich. Wprawdzie serduszka najmocniej nam biły w kierunku Kalabrii, ewentualnie Kampanii czy Ligurii, ale jak to ostatnio mamy w zwyczaju, o kierunku zdecydowało … dogodne dla Małgosi połączenie lotnicze 🙂
  • styczeń: Barcelona (Hiszpania)
    Tak się akurat złożyło, że pierwszy wyjazd z cyklu 2+1 przypadł na 10 lecie wspólnego podróżowania 😀 Padło na Barcelonę. Co prawda już tam byliśmy, ale wydała nam się idealnym kierunkiem na pierwszy wyjazd z niemowlakiem. Niedługi lot w dobrych godzinach, lotnisko blisko miasta i do tego dobrze z nim skomunikowane, samo miasto wygodne do spacerowania z wózkiem (poza niektórymi stacjami metra 🙁 ) no i w styczniu można tam poczuć wiosnę.

2018

  • maj: Szczecin (Polska)
    10-osobowa grupa crossfitowej braci okazała się najbardziej zgodną, ogarniętą i zdyscyplinowaną grupą wycieczkową ever! Przedłużony weekend z przewodnikami w postaci dwóch rodowitych szczecinian połączony z wyskokiem do Berlina na finał zawodów Crossfit Regionals okazał się takim sukcesem, że z wielką chęcią powtórzymy jeszcze tego typu wypad w tym samym gronie.
  • kwiecień: Apulia (Włochy)
    Nie zdążyliśmy jeszcze otrzepać gdyńskiego piasku z butów a już pakowaliśmy się na tygodniowe wakacje do włoskiej Apulii. Wszystko zaczęło się od znalezionego w Internecie zdjęcia niesamowitego Alberobello. W praktyce okazało się, że Apulia ma do zaoferowania znacznie więcej zarówno widokowo jak i kulinarnie (burrata our love).
  • kwiecień: Gdynia (Polska)
    Od kiedy mieszkamy w Warszawie zawsze chcieliśmy wyskoczyć na weekend nad morze. Jako, że nowy Leon aż rwie się do jazdy po autostradach a z naszego „projektu Trójmiasto” zrealizowaną mieliśmy do tej pory zaledwie 1/3 (Gdańsk), postanowiliśmy jeden z kwietniowych weekendów spędzić w Gdyni.
  • marzec: Wrocław (Polska)
    Rok 2018 mieliśmy zacząć kilkudniowym sylwestrowym wypadem do Wiednia. Okazało się jednak, że jestem w ciąży 😀 😀 a moje ciążowe „błogosławieństwa” skutecznie uwięziły mnie w domu na długie tygodnie. Gdy w połowie II trymestru nareszcie poczułam się lepiej, postanowiliśmy wykorzystać ten czas na serię city breaków. Rozpoczęliśmy weekendem we Wrocławiu. Co prawda większość pochłonęła konferencja IT, ale i tak udało nam się odwiedzić bardzo ciekawą atrakcję turystyczną. Ach! No i nie można nie wspomnieć o motoryzacyjnej zmianie w naszej rodzinie. Czarny Leon udał się na zasłużoną emeryturę do dziadków a do rodziny dołączył Leon biały 😀

2017

  • wrzesień: Macedonia i Albania
    Pomysł na Bałkanian trip zakiełkował już podczas wakacji w Czarnogórze a dojrzał gdy Serbię i Macedonię potraktowaliśmy tranzytowo w drodze do Grecji. Mieliśmy wieeeeelkie plany, lecz 3 tygodnie to jednak nie tak długo 🙂 W naszych zapędach ograniczyliśmy się więc do Macedonii, która okazała się być czarnym koniem tych wakacji i Albanii, w której znaleźliśmy od dawna niewidziany turkus morza.
  • maj: Karkonosze (Polska) 
    Czasem głównym celem podróży jest po prostu zmiana otoczenia i oderwanie się od rzeczywistości. Spontaniczna majówka z przyjaciółmi i ich małym człowiekiem była właśnie tego typu wyjazdem. Kijowa pogoda, doborowe towarzystwo, dużo odpoczynku i mało zwiedzania … choć trzeba przyznać, że Zamek Książ rozbudził nasze „zamkowe” apetyty na więcej!

2016

  • wrzesień/październik: Singapur i Malezja
    Po latach eksplorowania starego kontynentu przyszedł czas żeby wyjść poza naszą europejską strefę komfortu. Proces decyzyjny był długi i zagmatwany, bo gdzie tu pojechać jak do wyboru jest cały świat? Przez jakiś czas byliśmy zdecydowani na Indonezję – ponoć we wrześniu właśnie tam jest najlepsza pogoda. Niestety informacje o wzmożonych zachorowaniach na dengę skutecznie zmniejszyły nasz azjatycki zapał. Koniec końców przestraszyliśmy się tylko trochę i postawiliśmy na pobliską geograficznie Malezję, która zresztą Moni, za sprawą książki „W 16 miesięcy dookoła świata” Natalii Brożko, jak i pewnego podróżniczego bloga, i tak od jakiegoś czasu chodziła po głowie.
  • kwiecień: Barcelona (Hiszpania) 
    Każda podróż to spełnianie marzeń. Czasem nie tylko naszych 🙂 O Barcelonie i pierwszej w życiu podróży samolotem od dawna marzyła mama Irenka a my obiecaliśmy pomóc jej to marzenie ziścić. W międzyczasie okazało się, że samolotem nie latała jeszcze Ania (pierwsza, która na własnej skórze postanowiła przekonać się co to znaczy podróż z M&M’s Travel i dołączyła do naszych greckich wakacji) i tym samym zebrała nam się najliczniejsza jak dotąd gromadka.

2015

  • wrzesień: Fuerteventura (Hiszpania) 
    Intensywny w życiowe zmiany okres wiosenno-letni nie sprzyjał planowaniu corocznych wakacji. Gdy na początku września okazało się, że uda nam się jednak wyrwać tydzień wolnego, w przeciągu 2 dni przeprowadziliśmy najszybszą w życiu akcję decyzyjno-organizacyjną by zdążyć przed październikiem 😀 Fuerteventura to był tym razem wybór czysto pragmatyczny. Pogoda ponoć murowana, niecałe 6 godzin lotu a Ryanair był względnie łaskawy jeśli chodzi o cenę. No i jeszcze nas tam nie było! 😀
  • czerwiec: Sycylia (Włochy) 
    „Skoro tak lubicie podróżować, to na sesję ślubną możemy gdzieś pojechać dalej.” – zaproponował Grzegorz – nasz kolega i ślubny fotograf zarazem. W ten właśnie sposób, niedbale rzucony pomysł momentalnie przekształcił się w twarde postanowienie 😉 . Kilka dni spędzonych w czeluściach wyszukiwarek lotów i udało się! Sycylia – nasze marzenie sprzed kilku lat – okazała się fantastycznym plenerem do zdjęć. Szkoda tylko, że całe to szaleństwo naszej wesołej trójki trwało zaledwie trzy dni.
  • kwiecień: Gdańsk (Polska) 
    Kiedy dowiedzieliśmy się, że 30secondstomars po raz kolejny przyjeżdża do Polski, wiedzieliśmy, że tym razem nie może nas na tym koncercie zabraknąć. „To nic, że z Lublina nad morze daleko. Zostaniemy przy okazji jeszcze jeden dzień i zobaczymy Gdańsk!” Tak się napaliliśmy na tą mini wycieczkę, że nawet zmiana daty koncertu nas do niej nie zniechęciła 😉 Szkoda tylko, że nowy termin koncertu już nam nie pasuje. Przecież co najmniej 2/3 Trójmiasta zostało nam jeszcze do zwiedzenia.

2014

  • sierpień/wrzesień: Grecja
    Grecja długo wydawała nam się „samochodowo” nieosiągalna. Jednak gdy któregoś dnia policzyliśmy kilometry i okazało się, że z Lublina do Aten jest 2100 km, uznaliśmy, że czas udać się w nieco dalsze Bałkany. To były wakacje wielu pierwszych razy :D. Do tej pory zawsze podróżowaliśmy sami, teraz towarzyszyła nam Ania (siostra Michała). Na kempingach nie spaliśmy jedynie w namiotach, ale również w przyczepie kempingowej i domku. Nigdy wcześniej również nie mieliśmy problemów z samochodem, a tym razem i owszem.
  • kwiecień: Paryż (Francja)
    „With a little help from my friends” i udało się w końcu zrealizować moje (Moni) marzenie! Do tego samolot, hotel, piękna wiosna (przeważnie), ZARĘCZYNY! i tych 5 cudownych dni na zawsze pozostanie w naszej pamięci 😀

2013

  • sierpień/wrzesień: Sardynia (Włochy)
    Nie pamiętamy już kiedy marzenia o kolejnych wakacjach na wyspie przetransportowały się z Sycylii na Sardynię. Lektura przewodnika, trochę zdjęć na sieci i wystarczyło by poczuć, że to będzie to! No i było – Sardynia rozkochała nas w sobie w równym stopniu, co kiedyś Korsyka. Chyba mamy pewną słabość do wysp 😉

2012

  • sierpień/wrzesień: Czarnogóra
    Zakup Leona spowodował, że aspekt ekonomiczny wakacji ponownie odwlókł nam Sycylię w czasie. Wybór Czarnogóry okazał się jednak strzałem w dychę, ponieważ paradoksalnie mieliśmy tam prawdziwie burżujskie wakacje ;D.
  • kwiecień/maj: Wrocław (Polska)
    Zaszaleliśmy i prócz regularnych wakacji, zorganizowaliśmy sobie majówkę! Miało być ciekawie, blisko i względnie ekonomicznie – Wrocław sprawdził się znakomicie. Bardzo chętnie jeszcze tam pojedziemy.

2011

  • sierpień/wrzesień: Wenecja (Włochy)
    Michał od dawna marzył o Wenecji. Postanowiliśmy zrobić tam całodniowy przystanek w drodze na …
  • Lazurowe Wybrzeże (Francja)
    Na początku zarzekaliśmy się, że dwa razy pod rząd nie pojedziemy do tego samego kraju. Miała być Sycylia, ale po roku 2009 wiemy jak to jest z planami ;D Jako, że ja kocham ten kraj i język a Michał … francuskie boulangerie ;P postanowiliśmy zobaczyć go ponownie – tym razem w lądowym wydaniu.

2010

  • wrzesień: Korsyka (Francja)
    Spełnione marzenie z poprzedniego roku. Do tej pory uważamy, że Korsyka to nasze miejsce na ziemi a ładniejszego koloru morza niż tam nie widzieliśmy póki co nigdzie indziej.

2009

  • sierpień: Chorwacja
    Pierwsze wakacje M&M’sów. Miała być Korsyka, ale trzeba było być bardziej ekonomicznym 😉 Wylądowaliśmy więc na chorwackich kempingach i absolutnie nie żałujemy!

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.