To nie był najlepszy dzień. Małgosia ewidentnie wstała lewą nogą zarówno rano jak i z każdej drzemki. Widząc, że to nie najlepsza data na jakieś bardziej zaawansowane wypady, chcieliśmy po prostu wybrać się w południe na dłuższy spacer, zwłaszcza, że po porannej mżawce zaczęło się pięknie wypogadzać. Niestety nasza Margarita Mendoza, jak brzmi jej hiszpańskie imię 😛 , bardzo szybko przypomniała, że jest przecież „niewózkowa” a dziś również i „nienosidłowa” a tak w zasadzie to „niespacerowa” w żaden z możliwych sposobów.
Gdy w 2016 roku byliśmy w Barcelonie z mamą Irenką i Anią, opóźniony lot drastycznie pokrzyżował nam plany pierwszego dnia. Z listy przewidzianych atrakcji wypadła wtedy m.in. wizyta…