Mercure Wrocław Centrum to kolejny hotel we Wrocławiu, w jakim przyszło nam nocować. Pozostajemy lojalni sieci Accor, skrupulatnie zbierając punkciki na bliżej nieokreśloną przyszłość i po dwóch ekonomicznych Ibis Budget Wrocław Południe (odwiedzony podczas majówki w 2012 jeszcze pod szyldem Etap Hotel) i Ibis Budget Wrocław Stadion (tu nocowaliśmy w 2014 po koncercie Linkin Park) oraz naszym ulubionym Novotel Wrocław Centrum (byliśmy mu wierni rok rocznie w latach 2017 – 2020), przyszedł czas na zmianę.

Ogólne wrażenie

Hotel z pewnością wygrywa lokalizacją. W samym sercu Wrocławia, tuż obok zabytkowego Rynku. Przez cały pobyt nawet nie ruszaliśmy samochodu, bo wszędzie gdzie chcieliśmy mogliśmy z powodzeniem udać się na piechotę lub równie łatwo dojechać transportem miejskim. Taka lokalizacja to również gwarant mnogości restauracji i kawiarni w pobliżu, prawdziwego zatrzęsienia krasnali a i sąsiednia Galeria Dominikańska może okazać się na wagę złota, gdy będąc w podróży z małym dzieckiem nagle zabraknie nam pieluch lub innego produktu pierwszej potrzeby.

Lobby, restauracja i jadalnia na dole są przyjemne, ale pozostanę wciąż wiernym fanem wystroju Novotelu. Z drugiej strony niewykluczone, że i tam zaszły jakieś „covidowe” zmiany, które ogołociły go nieco z przytulności. Na uwagę zasługuje z pewnością drewniana konstrukcja wyglądająca jak kamienica dla krasnoludków. Każdego dnia Małgosia musiała zapukać do każdych małych drzwiczek z nadzieją, że tym razem może da się je otworzyć 😉 . Jedyne zastrzeżenie jakie mam to mrożąca klimatyzacja na terenie stołówki. Po pierwszym zmarznięciu nauczyliśmy się, że mimo upału na zewnątrz, na śniadanie lepiej się opatulić. Szkoda też, że pomieszczenie nie było większe. Przy dużym weekendowym obłożeniu znalezienie wolnego stolika graniczyło z cudem.

Apartament

Zależało nam na oddzielnej sypialni, dlatego zdecydowaliśmy się na apartament. Największy i najdroższy pokój w całym hotelu, mimo niebywałych atutów, w kilku kwestiach rozczarował. Mieliśmy wrażenie, że salon i sypialnia to dwa różne światy a ich wystroje zupełnie do siebie nie pasują. Miękki i zapadający się wypoczynek irytował przy dłuższym wieczornym posiedzeniu. Największy zawód jednak sprawiła łazienka. Ascetyczna, wręcz szpitalna. Cała w białych kafelkach a do tego z masą niewykorzystanej przestrzeni. Z powodzeniem zmieściłaby się tam jeszcze wanna, na którą zawsze po cichu liczę wybierając apartament. To powinien być najładniejszy pokój w całym hotelu a tu ewidentnie ktoś nie potrafił wykorzystać jego potencjału.

Do pozytywów z pewnością zaliczam taras. W hotelach na ogół próżno szukać nawet i małego balkonu, nie mówiąc o otwarciu zwykłego okna a tu mamy taras i to cały dla nas! Jednak znowu, można by tam wstawić jakąś ratanową kanapę (chociażby na sezon letni) a były zaledwie dwa krzesła i stolik. Na uwagę zasługuje też oddzielna toaleta w pokoju, przestronna szafa zdolna pomieścić dobytek 3 osobowej rodziny a także spora ilość miejsca w przedsionku, gdzie stał wózek. Na dobrą sprawę, jakby stały obok jeszcze dwa, to nie zrobiłoby to większej różnicy.

Posiłki

Szkoda, że nie było nam dane sprawdzić tamtejszych śniadań w przedcovidowej rzeczywistości. Czasy serwowania posiłków bezpośrednio do pokoi już wprawdzie za nami, ale nowej rzeczywistości wciąż daleko jeszcze do swobody jaką zawsze charakteryzował się hotelowy bufet. O nałożenie części rzeczy trzeba było niestety prosić obsługę. Reszta była skrupulatnie podzielona na porcje, owinięta w folię i zapełtana gumką recepturką. Nie jestem żadnym eko freakiem, ale ta ilość plastiku, którą codziennie zostawialiśmy na stole, za każdym razem mnie przerażała. Nie narzekaliśmy jednak. Najważniejsze, że codziennie udawało się upolować coś dobrego. Gorąco polecamy wszelkie pasty kanapkowe, jogurty z owocami lub granolą w małych słoiczkach oraz gofry.

Pierwszego wieczoru skorzystaliśmy również z hotelowej restauracji, która niestety nas rozczarowała. Mój schabowy z frytkami był przesolony, burger Michała, który miał być „medium rare” przyszedł bardzo „well done”, no i naprawdę nie było za bardzo co wybrać dla Małgosi. Ja wiem, że menu dla dzieci to zawsze ukłon restauracji w stronę najmłodszych gości, dlatego nigdy na takowe nie liczę. Nie ukrywam również, że zrobione z pomysłem jest często dużym ułatwieniem dla rodziców młodych, wybrednych podniebień. Tutaj nawet z głównej karty nie wiedzieliśmy co wybrać dla trzylatka. Zdecydowaliśmy się na makaron, wyłączając z niego większość dodatków 😛 , ale fajnie jakby była jakaś pomidorowa, pierogi, naleśniki, pizza czy coś równie prostego. Zdaję sobie sprawę, że dla restauracji, która nazywa się Winestone dzieci nie stanowią raczej głównego targetu 🙂 , ale z drugiej jest to też restauracja w hotelu, który lubi reklamować się na taki, w którym dzieci śpią za darmo. Można by więc znaleźć tu jakiś złoty środek. Na osłodę dodam, iż powyższe uwagi zawarte w mojej opinii na Mapach Google, zostały zauważone i ponoć w restauracji wprowadzono menu dziecięce. Z chęcią kiedyś to sprawdzę!

Obsługa

Obsługa recepcji była naprawdę przemiła i profesjonalna. Bardzo podobało mi się dokładne objaśnienie wszelkich zmian wprowadzonych ze względu na covid – coś czego absolutnie zabrakło w Novotel Gdańsk Marina. Maskotka dla Małgosi to także przemiły gest świadczący o tym, iż mały gość jest tam ważny a w sytuacji gdy po kilku dniach sprezentowany żółwik wybrał życie na wolności w jednym z wrocławskim tramwajów 😉 , nie było najmniejszego problemu ze znalezieniem zastępstwa.

Obsługa innych części hotelu również nie zawiodła, za wyjątkiem jednej sytuacji na śniadaniu, gdy zamówiłam gofry u jednej Pani z obsługi i… tyle ją tego dnia widziałam 😉

Udogodnienia dla dzieci

  • turystyczne łóżeczko dziecięce dostępne na życzenie
  • krzesełka dziecięce dostępne w jadalni (dwa raczej tylko dla maluchów i jedno standardowe „ikeowe”, dobre również dla nieco większych dzieci)
  • zabawka (mały pluszak zawieszka) na przywitanie i nie było najmniejszego problemu by otrzymać taki drugi w momencie gdy pierwszego zgubiliśmy w tramwaju…
  • w apartamencie w „przedpokoju” z powodzeniem zmieści się wózek a taras jest zawsze dodatkowym miejscem do zabawy – chociaż trudno uznać to jako udogodnienie specjalnie pod dzieci 🙂

Informacje praktyczne

Kiedy: 4 noce / czerwiec 2021
Kto: 2 osoby dorosłe + dziecko 3 lata
Pokój: apartament
Śniadanie: tak
Parking: tak, teoretycznie płatny 60 PLN/noc, ale podczas naszego pobytu okazał się bezpłatny 🙂
Internet: tak, bezpłatne wi-fi w apartamencie i na terenie całego hotelu (szybkie i stabilne)
Rezerwacja: przez https://all.accor.com
Cena: 2486,15 PLN (noclegi ze śniadaniami)

Lokalizacja

plac Dominikański 1, 50-159 Wrocław

Author

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.