Nasz Zielony Przewodnik Michelin mówi jasno: „Tydzień w Nicei to za mało, żeby zobaczyć wszystko” i trudno się z nim nie zgodzić. Mając zaledwie jeden dzień w Nicei postanowiliśmy zobaczyć imponujący plac Massena, kolorowe stare miasto, port oraz ponad 7 km bulwar nad brzegiem morza.
Plan (a raczej jego brak) zrealizowaliśmy w 100 % po swojemu. Zrezygnowaliśmy z trasy opisanej w przewodniku i poszliśmy na żywioł. Plac Massena, z racji podziemnego parkingu na którym się zatrzymaliśmy, wzięliśmy pod lupę jako pierwszy. Trzeba przyznać, że robi wrażenie: rozmiarem, rozplanowaniem, czerwonymi kamienicami dookoła nadającymi spójności wyglądu czy pobocznymi placykami z fontannami, które dają ochłodę jak powieje wiatr. Następnie ruszyliśmy w kierunku bulwaru. Stolica Lazurowego Wybrzeża przywitała nas tam świeżą morską bryzą i palącym słońcem. Spacer bulwarem, co zresztą widać na zdjęciach, pozwolił nam zobaczyć znaczną część przybrzeżnej Nicei, długie aż po horyzont kamieniste plaże i lazurową wodę (wreszcie!) – to musi przyciągać zwiedzających.
Po dotarciu do portu postanowiliśmy zatopić się na dobre w Nicei i ruszyliśmy w głąb starego miasta. Krążąc uliczkami, co raz pojawialiśmy się na słonecznych placykach by po chwili móc znów zniknąć w cieniu wysokich kamienic. Stare miasto uderza wszystkimi odcieniami brzoskwini. Budyniowe budynki przecięte zielono niebieskimi, czy brązowymi okiennicami robią niesamowite wrażenie.
W naszej małej podróży nie mogło oczywiście zabraknąć przystanku „Boulangerie” (z franc. piekarnia) na małe co nieco. Na języki trafił „Flan”, ciasto z masą budyniową pokryte lekkim lukrem oraz tarta z jabłkami na cieniutkim kruchym cieście pokryta galaretką – przepyszne.
Mieliśmy nadzieję, że nasza ostatnia wycieczka będzie niezapomniana i Nicea pięknie sprostała temu wyzwaniu trafiając tym samym do zaszczytnego grona najlepszych, tworząc top 3 z Marsylią i Monako.
1 Comment
W końcu kolejny wpis! Koszmarem było dziś dla mnie picie kawy bez odpowiedniej lektury. Na reszcie duuuużo zdjęć 🙂 – bardzo się cieszę. Jedzonko naprawdę pysznie wygląda a skoro tak samo smakuje to jeszcze lepiej. Może po powrocie zrobicie takie pyszności w wersji M&Ms. Lazurowa woda jak marzenie… Aż nie chce mi się pracować…