W ramach dzisiejszego (wtorek, 3 września) plażowania zaplanowaliśmy wycieczkę na północ. Spiaggia della Pelosa leży na północny zachód od Porto Torres i jest chyba najdalej wysuniętą częścią wyspy poza zachodniej stronie. Wiedzieliśmy mniej więcej co nas tam czeka, ponieważ Monia była tam na wycieczce internetowej ;P, jednakże wizyta osobista pozwoliła na wyrobienie własnego zdania.

Miejsce jest piękne, woda ma lazurowy kolor, który znamy z Korsyki a do tego drobny jasny piasek. To co sprawiało problem to morze ludzi :-), a tym samym problem z miejscem parkingowym, których i tak było bardzo dużo. Zanim udało nam się znaleźć miejsce (oczywiście płatne, około 1,5 € za godzinę) musieliśmy zrobić dodatkową rundkę. Kolejny minus to to, że plaża dostępna dla turystów jest stosunkowo mała. Pozostała część terenu zajęta jest przez prywatne plaże należące do restauracji, czy hoteli. Ze względu na wyjątkowość miejsca, chętnych jest bardzo dużo. Ludzie siedzą sobie na głowie, ale o dziwo nikt nie ma z tym problemu i nie patrzy spode łba kiedy ktoś inny rozkład ręcznik obok.

Spiaggia della PelosaPrego, prego! Te słowa towarzyszyły nam dzisiaj przez cały dzień na plaży. Wypowiadali je, przechadzający się po plaży obnośni sprzedawcy. Prawdopodobnie byli to imigranci z krajów afrykańskich i jak na tak małą plażę było ich stanowczo za dużo. Sprzedawali wszystko od słomianych kapeluszy, dmuchanych materacy, piłek, kółek itp., biżuterii wszelkiej maści, zegarków, chust, dżinsów, kurtek zimowych i swetrów (lol), muszelek i innych pierdół po radia na baterię, masaż, warkoczyki i tatuaże z henny. Każde spojrzenie w ich stronę kończyło się tak samo: Prego! Jedynym dobrym sposobem było ignorowanie, nieproszonych gości obok ręcznika 🙂

Dość o tych drobnych minusach! Pogoda była piękna, pełne słońce, zero chmur. Z nad morza wiatr przynosił lekką chłodzącą bryzę. Ze względu na to, że woda w tym miejscu jest wyjątkowo płytka, nawet daleko od brzegu była przyjemnie ciepła, co tylko zachęcało do chłodzących kąpieli. Dla mnie w sam raz. Monia była nieco zawiedziona, ponieważ używany przez nas krem z filtrem 30 zadziałał na nią prawie jak blocker, mimo że skwierczała na słońcu jak pancetta na patelni.

Jutro kolejne plażowanie i może coś więcej, czas pokaże.

Author

2 komentarze

  1. mama Irena Reply

    Spokojnie ,na pewno się opaliłaś tylko tam tak nie widać, jak wrócisz będziesz czekoladka. Poza tym stopniowo to lepiej i bardziej trwale. Buziaczki przesyłam.

  2. Przed wyjściem po prozaiczne zakupy oddałam się wędrówce i plażowaniu z wami. I jak zwykle jestem zauroczona…

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.