Jako, że dziś zostało nam tylko pół dnia do zagospodarowania, Wrocławskie Zoo zdawało się być strzałem w 10-kę. Nie pomyliliśmy się. Kilometry, które zrobiliśmy wśród zwierząt, do tego w tym zaskakującym upale, wyczerpały nasze chęci na dzisiejsze atrakcje.
Co by nie mówić o naszym zmęczeniu – zoo polecamy i to bardzo! Duże, fajnie zagospodarowane, co raz kafejki, toalety, place zabaw dla dzieci, zakątki tematyczne no i oczywiście mnóstwo zwierząt (chyba nawet nie zdołaliśmy obejrzeć wszystkich). Część z nich wydała nam się nieco smutna i zmęczona, ale to pewnie przez ten upał, który nie tylko nam dawał się we znaki. Większość generalnie oddawała się popołudniowej drzemce (zwłaszcza lwy, tygrys, lemury i część niedźwiedzi brunatnych). W swoim żywiole z pewnością były foki i podejrzewamy, że żółwie którym zebrało się na „odrobinę czułości” przy pełnej publice :). Nasze serce zdobyły również małpy człekokształtne, z których każda miała swoje imię i tabliczkę z datą urodzin oraz krótką charakterystyką (np. „bardzo lubi rysować”). Myślę, że moim faworytem był Kizio, którego zastaliśmy oczywiście podczas obowiązkowego kiziania przez opiekunkę. Michał tradycyjnie zafascynowany był wszelkimi akwariami morskimi, pająkami, wężami i innym robactwem ;P. Jednym słowem – bomba!
Warto wspomnieć jeszcze, iż wrocławskie zoo jest pierwszym zoo w kraju przekształconym w spółkę. Inwestycje widać gołym okiem, zwłaszcza Afrykarium, które w tej chwili jest jeszcze jednym wielkim placem budowy, ale ponoć w 2014 ma być skończone i wyglądać imponująco.
1 Comment
No tak . Ładne te wszystkie zwierzątka, ale my we własnej zagrodzie też mamy zwierzątko , które połączyło wiele cech innych zwierzątek, które oglądacie we wrocławskim ZOO. No bo ów nasz zwierzak przypomina i trochę małpę i niedźwiedzia i tygrysa , gorzej trochę z tymi zwierzakami co się Michałowi podobają , no i nie sprawdzałem czy lubi rysować . Pozdrawiam