Uwielbiamy Wrocław! Skradł nasze serca podczas upalnej majówki w 2012 i od tego czasu cieszymy się jak dzieci na każdą kolejną możliwość pobytu w stolicy Dolnego Śląska.
Pierwsza przydarzyła się nam dwa lata później, przy okazji rewelacyjnego koncertu Linkin Park. Zostaliśmy wtedy dzień dłużej by raczyć się różnymi specjałami podczas Europejskiego Festiwalu Smaków. Kolejna miała miejsce w zeszłym roku a przyczynkiem do niej była konferencja programistyczna Boiling Frogs. Paskudny luty nie sprzyjał spacerom, z tym większą radością przyjęliśmy wiadomość, iż w tym roku konferencję przeniesiono na marzec. Pogodowo znów nie trafiliśmy najlepiej. Z planów na piątkowe popołudnie wyszło jedno wielkie NIC. Sobotę pochłonęła oczywiście konferencja. Na szczęście w niedzielę przed odjazdem udało się zaliczyć kapitalną atrakcję turystyczną.
Centrum Historii Zajezdnia to nowe, bo niespełna dwuletnie, muzeum historii miasta urządzone w wyremontowanej zajezdni tramwajowej. To tam 26 sierpnia 1980 wybuchł strajk zapoczątkowujący wrocławską Solidarność. Kierunek zwiedzania wyznacza namalowana na podłodze gruba linia. To taki symboliczny wehikuł czasu, który wraz z kolejnymi krokami przenosi nas w kolejne lata zaczynając tuż przed wybuchem II wojny światowej a kończąc w roku 2016, kiedy to miastu przypadł zaszczytny tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Ekspozycjom daleko do posępnych gablot wypełnionych eksponatami. W Zajezdni historii dotyka się w sposób dosłowny. Można wejść do przedwojennego mieszkania, lub takiego z czasów PRL-u, posłuchać przez słuchawkę opowieści przesiedleńców, „poprogramować” na Odrze, zajrzeć do kiosku ruchu, zrobić zakupy w pustym mięsnym, wejść do więziennej celi, usiąść w szkolnej ławce czy obejrzeć film. Ogromny teren muzeum zobowiązuje do eksponatów konkretnych rozmiarów. Znajdziemy tam i pociągowy wagon, wspomniany kiosk ruchu, Fiata 126p czy pakę ciężarówki. Czas mija niepostrzeżenie. W pewnym momencie zmuszeni byliśmy przyspieszyć nieco proces zwiedzania. Wszak musieliśmy jeszcze wrócić do Warszawy.
Prócz wystawy stałej, zwiedzającym udostępniona jest również wystawa czasowa. Nam udało się trafić arcyciekawie: „Świat Tytusa, Romka i A’Tomka” 🙂 Historia powstania komiksu, pracownia fotograficzna Papcia Chmiela, wiszące plansze symbolizujące poszczególne „księgi”, miejsca gdzie można oddać się lekturze, ale przede wszystkim wynalazki profesora T.Alenta w 3D. Na mnie największe wrażenie zrobił niejaki wkrętacz gotowy przyjąć na pokład trzy osoby i ruszyć do wnętrza Ziemi.
Wrocław żegnał nas piękną wiosenną pogodą (rychło w czas 😛 ). Mamy nadzieję, że przy następnej wizycie zdoła nas taką przywitać.
2 komentarze
Jak dobrze spotkać się z Wami i powędrować wspólnie… Ten pierwszy w tym roku wpis jest zapowiedzią ciekawych przeżyć – wszystkich, jakie czekają Was i nas.
To też moje ulubione miasto! ale o tym miejscu nie wiedziałam. Dzięki za ciekawe info!