Malta z trzylatkiem to naprawdę świetny pomysł! Zapraszamy na drugą część wpisu podsumowującego od strony praktycznej nasze ubiegłoroczne maltańskie wakacje z 3-letnią Małgosią (jednocześnie przypominamy o części pierwszej).

Jedzenie

Kto podobnie jak ja uważa, że kuchnia włoska to jedna z najłatwiejszych kuchni dla dziecka, nie zawiedzie się i na Malcie, która wspaniale przesiąkła kulinarnie wpływami pobliskiej Italii, jednocześnie dużo luźniej podchodząc do tematu sjesty. Tak jak rok temu na Sycylii pozamykane lokale w czasie naszego największego głodu sprawiały nam nie lada problem, tak w przypadku Malty nie kojarzę ani jednej sytuacji, w której byśmy szwendali się głodni i całowali klamki każdej napotkanej restauracji.

Poniżej lista kilku odwiedzonych przez nas miejsc, które pozytywnie wyryły się w naszej pamięci:

Na obiad lub kolację

  • Ta’ Kris (Sliema, Malta) – kapitalna restauracja z kuchnią maltańską; wyśmienite czekadełko, duże porcje; nie zdziwcie się jeśli nie będzie wolnych stolików (my mieliśmy chyba niezłego farta)
  • Piazza Roma (Sliema, Malta) – nasza ukochana pizzeria; fenomenalna rzymska pizza z blaszki (można na miejscu lub na wynos) i przepyszna włoska kawa (taka dla wielbicieli klasycznego włoskiego espresso lub macchiato); do tego wszystkiego przesympatyczna obsługa z właścicielem na czele
  • Tatitas (San Lawrenz, Gozo) – wyśmienita włoska restauracja; fajna lokalizacja ze stolikami na dworze; świetny mix przystawek, smaczne makarony, duże porcje (znów nie starczyło miejsca na deser :D); wskazana rezerwacja (my znów mieliśmy szczęście)
  • Nyfc cafè (Nadur, Gozo) – NYFC to skrót od Nadur Youngsters Football Club; bardzo niepozorne miejsce; tamtego wieczoru jedyne w całym Nadur gdzie znaleźliśmy wolny stolik, nie za bardzo wiedzieliśmy czego się spodziewać po „kawiarni dla fanów lokalnej młodzieżowej drużyny piłkarskiej” a finalnie byliśmy niezmiernie mile zaskoczeni; świetne panierowane kalmary, przyzwoite hamburgery i belgijskie frytki, Małgosia też była zadowolona bo dostała swój maltański numer jeden: makaron z sosem pomidorowym 😀

Na kawę, lody lub ciacho

  • Kyoto – Japanese Bakery (Sliema, Malta) – niewielka japońska cukiernia; warto na kawę i coś słodkiego wybrać się właśnie tam a nie np. do pobliskiego Starbunia; wielbiciele matchy nie zawiodą się
  • KAFE+ (Rabat, Gozo) – przyjemne bistro na śniadanie lub lunch; my znaleźliśmy tam świetną kawę (co na Malcie niestety nie jest takie łatwe) a Małgosia wyborne truskawkowe smoothie
  • Angele (Kerċem, Gozo) – sympatyczna cukiernio-lodziarnia w stylu retro; Małgosia dostała tam prawdziwie królewską porcję lodów w pucharku (z syropem i posypkami) a do tego jeszcze lizaka na ładne oczy, tak więc uwaga na takie niepozorne „dwie gałki” na miejscu 😀
  • lodowe foodtrucki (Gozo) – przy popularnych plażach lub innych miejscówkach z cyklu „stworzone przez naturę” jak Dwejra Bay czy Ramla Bay można często spotkać lodziarnie na kółkach; nie są to wiadomo lody wysokich lotów, ale ichniejsze lodowe shake’i, granity czy podróbki „mcflurry” doskonale nadają się na emergency słodycz

Po zakupy spożywcze

Atrakcje

Każdy wiek dziecka rządzi się swoimi prawami. Małgosia 3-latek to już zdecydowanie nie jest człowiek, któremu możemy narzucić tylko i wyłącznie nasz pomysł na dany dzień. Nadszedł bowiem czas, gdy nie tylko musimy brać pod uwagę takie oczywiste potrzeby najmłodszego uczestnika wyprawy (drzemka, odpowiednia ilość prowiantu w ciągu dnia czy obiadokolacja w takim miejscu, w którym znajdzie się coś co lubi), ale też jego własne preferencje (uwielbienie do lodów, placów zabaw, grzebania w piasku i taplania się w wodzie). Niby za nami przedłużony weekend we Wrocławiu raptem miesiąc wcześniej, ale tam byliśmy już kilkakrotnie w „poprzednim życiu”, możemy więc teraz bez żalu skupiać się na szukaniu krasnali, moczeniu rąk w fontannach czy szwendaniu po zoo. Wakacje na Malcie były więc w zasadzie pierwszymi gdzie tak sprawiedliwie staraliśmy się realizować dewizę „dla każdego coś miłego”. I mimo, iż nieraz w myśli kompromisu musieliśmy z Michałem odłożyć jakieś ambitniejsze plany zwiedzania na wieczne „następnym razem”, to z drugiej strony nie brakowało sytuacji, w których w części dnia „dla rodziców” Małgosia znajdywała coś ciekawego dla siebie lub wymyślała sobie jakąś zabawę.

Poniżej kilka z naszych „maltańskich” atrakcji.

Wodne:

  • baseny – poranek na basenie i „coś dla Małgosi” można było odhaczyć ze spokojem sumienia, dlatego tak wysoko ów basen stał w naszych noclegowych priorytetach; oczywiście najfajniej jak był duży i do tego ze specjalną płytszą strefą dla dzieci, ale tak naprawdę każdy był na wagę złota
  • plaże – wszystkie zalety basenu a do tego jeszcze piasek, kamyki lub muszelki czyli sukces murowany; co prawda spotkanie 1 stopnia z meduzą na pewien czas ostudziło plażowy zapał Małgosi, ale niechęć nie trwała długo i stała się przyczynkiem do zabawy w panią ratownik 😉
    Plaże, które odwiedziliśmy:
    1. miejska plaża w Sliemie w zatoce Balluta (Malta) – malutka plaża miejska bez żadnego zaplecza sanitarno-leżakowego; dobra na szybką kąpiel, zmoczenie stóp czy przywitanie z morzem
    2. plaża w zatoce Għadira (Malta) – duża piaszczysta plaża z pełnym zapleczem (ciekawym rozwiązaniem był np. automat do napełniania butelek wodą) i co więcej posiadająca strzeżone kąpieliska; przygotujcie się, że może być tłoczno; jeśli nie dacie rady zaparkować wzdłuż głównej drogi, to polecamy parking tuż obok publicznych toalet
    3. czerwona plaża Ramla Bay (Gozo) – ponoć najpiękniejsza plaża na Gozo o charakterystycznym czerwonawo-ceglastym piasku; nie aż tak zagospodarowana jak ta powyżej, ale również posiada strzeżone kąpielisko, wypożyczalnię leżaków a wzdłuż drogi dojazdowej jak i tuż przed wejściem szereg kramów z artykułami plażowymi i punkty gastronomiczne
  • wodny plac zabaw Bugibba – to miejsce pozostało niestety przez nas nieodwiedzone, bo koniec końców nie zawitaliśmy w te rejony, ale wydaje się być dobrym pomysłem na atrakcyjny przerywnik dla dzieci w ciągu dnia

Place zabaw:

Place zabaw w sierpniowy dzień to proszenie się o poparzenia drugiego stopnia 😉 Znikąd cienia, wszystko nagrzane, nic dziwnego, iż zazwyczaj świecą pustkami i ożywają dopiero po zmroku. Podczas naszych wycieczek, nie szukaliśmy ich jakoś specjalnie a na wszystkie prezentowane poniżej trafiliśmy przez przypadek:

  • Rabat, Gozo – trafiliśmy tam za dnia, więc nie zabawiliśmy długo a szkoda, bo jest duży i ma kilka ciekawych konstrukcji
  • Mdina, Malta – zlokalizowany tuż przed Bramą Miejską w Mdinie; kilka huśtawek, jakieś drabinki i dwie stare metalowe zjeżdżalnie; generalnie straszna bieda
  • Valetta, Malta – zlokalizowany niedaleko przystani, z której odpływa prom do Sliemy; nic specjalnego, zwłaszcza, że wieczorem okupowany był przez nieco „wyrośnięte dzieci”, ale kilka bujaków i konstrukcja ze zjeżdżalnią dały radę w ramach nagrody za dzielne zwiedzanie
  • Sliema, Malta – najlepszy na jaki trafiliśmy; w zasadzie jest to kilka sąsiadujących ze sobą, odrębnych placów zabaw przeznaczonych dla dzieci w różnym wieku

Pozostałe:

  • podróż promem – nieważne czy takim większym jak ten kursujący między Maltą a Gozo, czy takim mniejszym jak ten łączący Sliemę i Valettę, okazało się, że prom sam w sobie stanowi świetną atrakcję
  • sklep z pierdółkami Miniso (Sliema) – wiem, że sklep to atrakcja nieco naciągana, ale ten naprawdę się nią okazał; położony przy tej samej ulicy co „nasza” pizzeria i supermarket, oferował mnóstwo kolorowych gadżetów, zabawek i innych pierdółek; wystarczyła jedna wizyta z Małgosią, by potem musieć zaglądać tam przy każdej nadarzającej się okazji 🙂
  • wiatrak Ta’Kola – fakt, iż Małgosi bardzo spodobało się zwiedzanie wiatraka od środka był dla nas bardzo miłą niespodzianką; wystawa na parterze może nie być jakaś fascynująca dla kilulatka, ale mieszkanie młynarza na piętrze i sam mechanizm młyna na samej górze już prędzej
  • Narodowe Akwarium Malty – na odwiedziny w tym miejscu nie starczyło nam czasu, ale też nie miało ono u nas jakiegoś wysokiego priorytetu; przyznajemy szczerze, że po akwarium w Singapurze jesteśmy w tym względzie bardzo wybredni, ale przy dłuższym pobycie kto wie, być może zawitalibyśmy również i tam
  • Popeye Village – coś w rodzaju parku rozrywki zbudowanego w wiosce stanowiącej plan zdjęciowy do musicalu „Popeye” z 1980 roku; na to również nie starczyło nam czasu czego żałuję; przeczytałam o tym miejscu tak skrajne opinie, że naprawdę z chęcią wyrobiłabym swoją własną

Informacje praktyczne

  • Sierpień to najgorętszy miesiąc na Malce, dlatego jeśli nie przepadacie za upałami, koniecznie wybierzcie inny termin. Przyznaję, że te temperatury nas trochę przeczołgały (tak, nawet mnie!), ale ze względu na przerwę w pracy żłobka i fakt, iż od końca sierpnia Małgosia miała rozpoczynać adaptację w przedszkolu, trochę byliśmy na ten sierpień skazani. Inaczej celowalibyśmy pewnie standardowo we wrzesień.
  • Pamiętajcie, że Malta przez blisko 200 lat była zależna od Wielkiej Brytanii co dla europejskiego turysty oznacza z jednej strony urzędowy język angielski, z drugiej ruch lewostronny i angielskie gniazdka elektryczne. My chyba za bardzo skupiliśmy się na tym, że Michał po raz pierwszy będzie jeździł samochodem z kierownicą „po drugiej stronie”, że niczym kompletni amatorzy zupełnie zapomnieliśmy o zabraniu naszej przelotki do kontaktu i na miejscu musieliśmy zaopatrzyć się w nową.
  • Wzięliśmy ze sobą wózek, ale rozłożyliśmy go chyba jedynie na lotnisku by wozić nim podręczne rzeczy 🙂 Z jednej strony 3 latek jest w stanie już nieco sam pospacerować, z drugiej Malta nie jest zbyt przyjazna poruszaniu się po niej wózkiem. Wąskie chodniki lub ich brak, wysokie krawężniki, strome podjazdy.
Author

1 Comment

  1. Pięknie świecące słońce za oknem przywołało tęsknotę za wakacjami, stąd moja wizyta na blogu. A tu miła niespodzianka podsumowująca Maltę i Gozo. Bardzo przydatne i praktyczne informacje, zarówno dla rodziców, jak i cioć maluchów 🙂

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.