Bałtyk w marcu? W sumie czemu nie! –  pomyślałam. Zarówno ja jak i Michał polskie wybrzeże znamy tylko w wydaniu letnim lub co najmniej ciepło wiosennym. Małgosia to już w ogóle „wielką wodę” kojarzy wyłącznie z wakacjami i możliwością kąpieli. Poza tym, wyposzczeni przez pandemię marzyliśmy o długim weekendzie poza Warszawą. Kierunek grał tu w zasadzie rolę drugorzędną.

W marcu jak w garncu

Oj tak! Przez trzy doby pobytu mieliśmy w zasadzie każdą możliwą pogodę. Był i piątkowy grad na trasie, piękne sobotnie słońce, deszczowa i wietrzna niedziela oraz śnieżny poniedziałkowy ranek.

Marną aurę potęgowały obostrzenia, według których zamknięte było praktycznie wszystko co w „normalnym” życiu mogłoby robić za atrakcję pod dachem. To przyznaję dość duża komplikacja gdy ma się na pokładzie z 2,5 latkę, dla której sama zmiana otoczenia i „odpoczynek od żłobka” to trochę za mało by móc miło wspominać jakiś wyjazd. Oto co sprawiło, że w starciu z marcową pogodą i lockdownem wyszliśmy koniec końców obronną ręką:

Plaże

Pojechaliśmy NAD MORZE, musiała być więc plaża. Odpowiedni ubiór i zestaw foremek gwarantowały zabawę w piasku na miarę tej w lecie, włączając w to nawet zamoczenie stóp w wodzie… w kaloszach rzecz jasna. Rodzice mogli też w końcu pooddychać pełną piersią, ponieważ na plaży nie trzeba nosić maseczek.

Hotel i jego lokalizacja

Jako, że punkt z plażą był absolutnie obowiązkowy, postanowiłam ułatwić sobie życie i znaleźć hotel bezpośrednio przy niej. Co więcej, na wypadek rozpaczy spowodowanej brakiem możliwości kąpieli, zamarzył mi się taki, który posiada funkcjonujący (co nie takie oczywiste w pandemii) kryty basen. Udało się! Novotel Gdańsk Marina, położony tuż przy Plaży Jelitkowo, spełnił obydwa wymogi a prócz tego „dorzucił” nam jeszcze całkiem przyzwoity plac zabaw na dworze.

W adresie Gdańsk, ale za płotem już Sopot. Od sopockiego mola dzieliło nas zaledwie 2.5 km bardzo przyjemnego spaceru alejką wzdłuż brzegu. Taki sam dystans pokonany w przeciwnym kierunku gwarantował dotarcie do dużego gdańskiego Parku Reagana, który planowałam odwiedzić przy sprzyjającej pogodzie (niestety nie tym razem).

Hevelianum

Hevelianum uratowało honor trójmiejskich atrakcji dla dzieci w pandemii. Na terenie dawnego Fortu Góry Gradowej w Gdańsku powstało nowoczesne miejsce spotkania z historią, kulturą i nauką. Wystawy czasowe i stałe, warsztaty, zajęcia edukacyjne dla dzieci i imprezy popularnonaukowe dla dorosłych a wszystko to na ponad 20 ha zachowanych zabudowań obronnych i zieleni (szkoda, że nie w marcu :D).

Dla najmłodszych Hevelianum przygotowało wystawę „Dookoła Świata”. Polecana dla dzieci od 5 roku życia, z powodzeniem zainteresuje też młodsze (Małgosia w marcu nie miała nawet 3 lat). Na dwóch kondygnacjach interaktywne stanowiska zapewniają symboliczną wędrówkę przez wszystkie kontynenty prezentując ciekawostki różnej maści. Można np. poćwiczyć „jedzenie” pałeczkami, wejść do kartonowego igloo, zmierzyć się z misiem polarnym stojącym na tylnych łapach, odczuć siłę tsunami na własnej skórze, poprzyklejać biedronce kropki, wejść do londyńskiej budki telefonicznej i wiele innych.

Na czas pandemii wprowadzono limity w ilości osób, które jednocześnie mogą zwiedzać wystawę. Nie sprawdziliśmy tego zawczasu i trochę przyszło nam poczekać do pierwszej „wolnej” godziny. Na szczęście niewielki sklepik z pamiątkami i zabawkami zajął Małgosię na ten czas a i zwiedzanie bez tłumów było potem dużo przyjemniejsze.

Author

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.